czwartek, 23 sierpnia 2012

Francis Scott Fitzgerald – Popołudnie pisarza i inne opowiadania


Raz na wozie, raz pod wozem

Zarówno artystyczne, jak i osobiste życie Francisa Scotta Fitzgeralda miewało swoje wzloty i upadki, o czym przekonują liczne biografię. Nic nie oddaje tego jednak lepiej, jak zbiór opowiadań zatytułowany „Popołudnie pisarza” – na postawie kolejnych teksów czytelnik poznaje rozmaite historie, w większości inspirowane autentycznymi przeżyciami autora, które przedstawiają parabolę sukcesów i upadków amerykańskiego pisarza.

Zbiór zawiera dziewięć opowiadań, których tematem przewodnim są losy zwykłych ludzi, najczęściej ścierających się z niespodziewanymi życiowymi zmianami lub nietypowymi wydarzeniami, skutkującymi przełomem w życiorysie. Najbardziej charakterystycznego dla powyższego opisu jest opowiadanie otwierające – „Dalyrimple schodzi na złą drogę”. To historia pewnego pracownika jednego z najzwyklejszych zakładów pracy, który – orientując się, że zarówno awanse, jak i podwyżki zależą jedynie od posiadanych koneksji – postanawia wkroczyć na przestępczą ścieżkę. Fitzgerald w świetny sposób oddaje emocje bohatera – jego rozterki, obawy i momenty radości. Widzimy także wyraźne zarysowaną krytykę ówczesnej sytuacji w państwie, zmuszającej człowieka do kroków radykalnych, a także chwiejność ludzkiej natury i przyjętych zasad. W temacie życiowych przełomów warto również zwrócić uwagę na „Wzorowe życie” i „O własnych siłach”. Oba teksty opowiadają o losach Basila Duke’a Lee’ego, zdolnego sportowca, który postanawia pewnego dnia za namową kolegi zmienić swoje życie i stanowić przykład dla reszty młodzieży. Wskutek tego jego podejście do świata zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni – Basil rzuca papierosy, unika alkoholu, towarzystwa kobiet czy wyzywających tańców, przez co po jakimś czasie zostaje uznany za dziwaka. „O własnych siłach” opowiada natomiast o jego staraniach o dostanie się na wymarzony uniwersytet – Yale. Świetne studium determinacji.

Fitzgerald piszę także sporo o uczuciach i nierzadko toksycznych relacjach damsko-męskich, po części z pewnością inspirowanych przeżyciami pisarza z jego własną żoną – zmagającą się z problemami natury psychicznej Zeldą. Kilkakrotnie pojawia się motyw zakochanego do bólu bohatera, walczącego do końca o swoją wielką miłość („Przyjęcie weselne”, „Zimowe marzenia”). Najciekawiej jednak w tej kwestii prezentuje się opowiadanie „Magnetyzm”, ukazujące niezwykle interesujące i skomplikowane relacje głównego bohatera z żoną. Cieszący się urokiem i uwagą kobiet George Hannaford nie stroni od flirtu i miłosnych przygód z rozmaitymi kobietami, wzbudzając tym zazdrość partnerki. Ta postanawia sprawić, by mężowi znów na niej zależało.

Ostatnim z tematów poruszanych przez autora jest pisarstwo. W końcowym etapie życia Fitzgerald miał liczne problemy z odbiorem swoich tekstów, a  jego wcześniejsza sława, spowodowana sukcesami „Wielkiego Gatsby’ego” i kilku innych powieści, przygasła. Gorycz pisarza daje się odczuć w ostatnich trzech tekstach. Tytułowe „Popołudnie pisarza” przedstawia dzień z życia pewnego cenionego autora powieści, zmagającego się z permanentnym brakiem weny i pomysłów na kolejne teksty. „Finansując Finnegana” z kolei opisuje problemy twórcze z bardziej ekonomicznej perspektywy. Bohater, którego uznać można za alter ego Fitzgeralda w momencie artystycznego kryzysu, patrzy na własną twórczość przez pryzmat tytułowego Finnegana, autora świetnych i wszędzie cenionych opowiadań.

Bez wątpienia warto sięgnąć po omawiany wyżej zbiór. Oddane z niezwykłym pietyzmem kreacje (będące najprawdopodobniej zasługą bazowania na własnych przeżyciach), wiarygodne historie i masa problemów, których Fitzgerald poruszyć się nie bał, świadczą o wystarczająco wysokiej kondycji tekstów. Polecam!

sobota, 18 sierpnia 2012

Fiodor Dostojewski – Idiota


Idiotyczne postrzeganie świata według Dostojewskiego

Co jest przyczyną zła? Na ile tak naprawdę ludzka natura jest zła sama w sobie, a na ile podatna na wpływy zewnętrzne? Poszukiwanie odpowiedzi na te, jak i podobne pytania oraz badanie istoty zła to motyw przewijający się przez całą twórczość Fiodora Dostojewskiego. Nie inaczej jest z „Idiotą”, w którym autor za pomocą prostego, acz uczciwego bohatera piętnuje zachowanie rosyjskiej arystokracji.

Powieść opowiada o losach zubożałego księcia Lwa Nikołajewicza Myszkina, który powraca do Rosji po wieloletnim pobycie w Szwajcarii, gdzie leczył się na szczególnie rzadką chorobę. Już w pociągu poznaje niejakiego Parfiena Rogożyna, który opowiada bohaterowi o Nastasji Filipownej, kobiecie jego marzeń. Po przejeździe do Petersburga książe zostaje przyjęty bardzo ciepło przez miejscową arystokrację, początkowo uważającą go (z powodu wieloletniej choroby) za osobę intelektualnie nie do końca rozwiniętą.

„Idiota” to książka obszerna i wielowątkowa. Najważniejszy z nich opisuje perypetie sercowe Lwa Nikołajewicza, Nastasji Filipowny i Agłaji Iwanowny, które przewijają się przez całą powieść i przybierają kształt klasycznego trójkąta (choć ważną rolę odgrywa tu również Rogożyn). Prócz tego mamy wątek prawny (kwestia otrzymania przez księcia ogromnego majątku oraz pojawiający się później problem z kolejnym spadkobiercą), historię zmagającego się z wizją rychłej i nieuchronnej śmierci Hipolita oraz parę słów o młodości generała Iwanowa, który jako dziecko miał zaszczyt przyjaźnienia się z samym Napoleonem podczas jego pobytu z zdobytej Moskwie.

„Idiota” porusza przede wszystkim kwestię złośliwości opinii społecznej oraz ówczesne zapatrywania się wyższych sfer Rosji. Świetnym tego przykładem jest główny bohater, który – mimo iż na każdym kroku postępuje rozsądnie, spokojnie i z dobrym sercem – uważany jest przez otaczających go za tytułowego idiotę. Jak na ironię jego dobroduszność, poświęcenie dla innych i nieodłączna chęć dotarcia do samej prawdy sprawiają, że nikt nie traktuje go poważnie, a nawet ci, którzy uznali go za zupełnie zdrowego, w żartach nadal nazywają go idiotą. Świetnie ukazuje to również obraźliwa dla księcia opinia publiczna, przedstawiana od czasu do czasu w ramach cytatów z prasy. Każde zło, jakie dzieje się wokół postaci, według zdania ludzi następuje z winy Myszkina, a jego czyny zostają albo źle zinterpretowane, albo przedstawione całkowicie niezgodnie z prawdą. Na szczęście zarówno zachowaniem, jak i słowami bohater udowadnia, że negatywne opinie nie mają dla niego większego wpływu i znaczenia.

Trzeba przyznać, że Dostojewskiemu udało się wykreować naprawdę interesującą postać. Książę to człowiek bardzo osobliwy – małomówny, nieśmiały i niezwykle wrażliwy. Jednocześnie jednak posiada twardo zarysowane poglądy, odwagę oraz wysokie zasady moralne, przez co nie jest zdolny do złego występku, ba!, potrafi przebaczyć najgorsze winy, a w ostateczności nawet darzyć wroga miłością. Skutek tego jest taki, że bohater sprawia wrażenie naiwnego i głupiego. O ile to pierwsze jest może być po części zgodne z prawdą, drugi epitet pozostaje nietrafiony – ciężko o człowieka równie spokojnego, mądrego i z tak dobrym sercem. Na wysokim poziomie stoją także pozostałe kreacje, nawet te poboczne, jak stawiający dzielnie i z twarzą czoła śmierci Hipolit, impulsywny, roztrzęsiony generał, zdesperowany, nieco przewidywalny Rogożyn czy ekscentryczna i do bólu szczera Lizawieta Prokofiewa, której celne komentarze sprawiają, że każda oponująca w rozmowie z nią strona w kilka sekund traci rezon.

W „Idiocie” Dostojewski po raz kolejny odpowiada na pytania o naturę zła i zawiści, ukazując obraz rzeczywistości jednowymiarowym, zafałszowanym okiem społeczeństwa. Losy tragicznej i burzliwej miłości są tutaj pretekstem do przedstawienia poszczególnych kłamliwych i negatywnych modelów zachowań, ostatecznie ukazując człowieka jako istotę słabą, łatwo ulegającą emocjom i sugestiom, pod których wpływem jest zdolna do wszystkiego.

piątek, 17 sierpnia 2012

Jacek Komuda – Zborowski

Biegnąc po trupach w pogoni za śmiercią

Synalkowie Jacka Lecha Komudy herbu Kościesza, awanturnika nad awanturnikami i wyklętego banity, od paru dobrych lat konsekwentnie szturmują umocnienia polskiego thrillera historycznego, tnąc konkurencję równie ostro, co bezwzględnie. Liczne rodzeństwo, w skład którego wchodzą między innymi sławetny Jacek Dydyński czy okrutny Bohun, powiększyło się o kolejnego rębajłę – Samuela Zborowskiego, straceńca, niosącego ze sobą głównie śmierć i nieszczęście.
 
Zborowski to zbiór pięciu opowiadań, traktujących o przygodach tytułowego bohatera, wspieranego przez dwójkę nieodłącznych towarzyszy – okrutnego Kozaka Nikifora Hunię oraz skąpego Bohusza. Wraz z nimi bohater podróżuje po siedemnastowiecznej Koronie i Ukrainie, nie mając okazji zagrzać nigdzie miejsca na dłużej, bowiem tam, gdzie się pojawia, zostawia po sobie stosy trupów, tabuny żądnych zemsty wrogów i niedopalone zgliszcza. Większość historii wiąże się ze sobą luźno, przeplatając od czasu do czasu wspólnymi wątkami. Elementem, który sprawia, że poszczególne przygody wydają się podobne, jest budowa fabularna tekstów – wszystkie opierają się na licznych zwrotach akcji, w większości przypadków nie dających czytelnikowi szansy na przewidzenie zakończenia. Aż roi się tu od drobiazgowo opisanych pojedynków, szalonych pościgów i szlacheckich machinacji. 

Interesująco prezentuje się postać protagonisty. Zborowski na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie człowieka okrutnego, wyzutego z jakichkolwiek zasad i uczuć. Poznając głębiej jego losy, zza tej fasady wyłania się jednak obraz zmęczonego życiem człowieka honoru, dla którego niechlubna sława jest ogromnym ciężarem, a majacząca w oddali wizja spokoju i ustatkowania – niedoścignioną idyllą. Dużą rolę odgrywa również pamięć o ojcu, któremu zarówno pod względem okrucieństwa, jak i sławy Samuel dorównać nie jest w stanie. Dopiero kontrast między ojcem a synem budzi w czytelniku sympatię do głównego bohatera, gdyż – biorąc pod uwagę mroczną przeszłość i żywot, jaki zmuszony był wieść – można się pokusić o taryfę ulgową przy rozliczaniu czynów głównej postaci. Co zabawne, większość zbrodni, które miały wpływ na niezbyt pochlebną opinię o Zborowskim, bohater popełnił przypadkowo, zazwyczaj za sprawą machinacji najmującej go szlachty lub wewnętrznego imperatywu, który – choć zmusza go, by coś naprawić – najczęściej prowadzi do jeszcze większego bałaganu. Ciekawie przedstawiony jest również Hunia, jeden z towarzyszy bohatera. Wiecznie głodny krwi, folgujący swoim morderczym zapędom Kozak zdaje się być bardziej niebezpieczny niż jego pan. Dzięki temu w ich stosunki wkrada się bardzo nietypowa relacja – z jednej strony wojownicza dusza Nikifora niejednokrotnie ratuje życie Zborowskiemu, z drugiej natomiast walczy z pragnieniem złamania przysięgi, zanurzenia szabli w trzewiach pana i odejścia w swoją stronę. Wszystko to czyni Hunię bardzo nieprzewidywalną postacią. Drugi z towarzyszy protagonisty tak interesującą postacią już nie jest – poza jedną, zadziwiającą interwencją cały czas pozostaje w tle.

Kolejną mocną stroną opowiadań jest styl. Archaizacja języka, będąca chyba już znakiem firmowym polskiego pisarza, również i tutaj prezentuje się świetnie i z miejsca wyróżnia powieść na tle dziesiątek innych, napisanych bez polotu historii. Imponuje, a momentami nawet wprawia w osłupienie także ogromna wiedza historyczna Komudy, której dowód daje zarówno na kartach kolejnych opowiadań w postaci drobiazgowego zobrazowania ubiorów, interesujących i momentami zaskakujących obyczajów czy ówczesnej sytuacji politycznej, jak i w obszernych przypisach, wyjaśniających bardziej skomplikowane niuanse.

Zborowski to kolejna udana kreacja, powstała spod pióra Jacka Komudy. Wciągające, trzymające do końca w napięciu opowiadania, wielowymiarowi bohaterowie i nietypowy, pełen archaizmów język, który mimo wszystko nie koliduje z tempem czytania, sprawiają, że po odłożeniu lektury nie ma mowy o jakimkolwiek zawodzie. Owszem, można narzekać, że to tylko opowiadania, a całość liczy niewiele ponad trzysta stron, ale nie sposób zaprzeczyć – polska szlachta w literaturze współczesnej ma się dobrze!

Pierwotnie publikowane w serwisie POLTERGEIST.

sobota, 4 sierpnia 2012

Iwan Turgieniew – Rudin


Próżne próby

Zanim Iwan Turgieniew napisał swe magnum opus, „Ojców i dzieci”, gdzie poprzez skrajny nihilizm szukał rozwiązań na przedstawiane przez siebie problemy, powstał „Rudin”, pierwsza powieść rosyjskiego pisarza, tematycznie zbliżona do swej doskonalszej następczyni.

Rzecz dzieję się w jednej z rosyjskich guberni w latach pięćdziesiątych XIX wieku. Do posiadłości Darii Michajłowny Łasuńskiej zamiast oczekiwanego barona przybywa jego znajomy, Dymitr Rudin. Tytułowy bohater już pierwszego wieczoru oczarowuje postawą, elokwencją i lotnym umysłem większość domowników i gości, wygrywając zacięty spór z jednym z obecnych – niezbyt lubianym Pigasowem. Urzeczona osobą przybysza pani domu proponuje dłuższy pobyt, na który też gość z radością przystaje. Żyjąc przez kolejne miesiące za pożyczone od domowników pieniądze, Rudin wdaje się w romans z córką Darii, Natalią. Ukrywane uczucie z czasem wyłania się na światło dzienne, budząc spory sprzeciw pozostałych, w tym podkochującego się w Natalii od dłuższego czasu Wołyncewa.

Choć wątek miłosny stanowi główny aspekt utworu, służy on tylko do ukazania problematyki. „Rudin” to pierwsza powieść, w której Turgieniew przedstawia bezużyteczność inteligencji ówczesnych lat. Główny bohater mimo swych przydatnych cech, takich jak charyzma, sztuka perswazji, empatia, ogromna wiedza, wrażliwość literacka czy przenikliwość, nie jest w stanie podjąć jakiegokolwiek właściwego działania. W kluczowych chwilach nie potrafi zdobyć się na odwagę czy zdecydowanie, by zrealizować jakikolwiek cel, co najwyraźniej ukazane jest podczas końcowej rozmowy z Natalią, która okazuje się bardziej skora to działania niż bohater. Ostatecznie, mimo początkowego wrażenie, wyłania się obraz tchórza i człowieka psychicznie słabego, z którego nie ma żadnego pożytku. Przeciwieństwem postaci są pozostali członkowie okolicznej arystokracji – mimo braku umiejętności pięknego wysławiania się i wygrywania słownych potyczek najbliżsi towarzysze Darii Michajłowny Łasuńskiej okazują się dużo bardziej rzeczowi niż wyśmiewających ich notorycznie przybysz.

Iwan Turgieniew niewątpliwie stworzył bardzo ciekawego bohatera. Choć jego idee i sposób patrzenia na życie nie są tak dopracowane, jak w przypadku Bazarowa z „Ojców i dzieci”, a fabuła powieści wydaje się dużo prostsza (co również daje się zauważyć po objętości tekstu), to „Rudin” mimo wszystko pozostaje pozycją wartą uwagi, głównie ze względu na interesujące dialogi i ciekawą tematykę.

środa, 1 sierpnia 2012

Philip K. Dick – Człowiek z Wysokiego Zamku


Żonglując historią

Społeczeństwo amerykańskie coraz częściej jest poddawane wpływom kultury dalekowschodniej, myśliwce Luftwaffe przelatują swobodnie nad terenami Stanów Zjednoczonych, Niemcy rozpoczynają kolonizację Marsa, a eksterminacja Żydów i Słowian osiągnęła apogeum, doprowadzając prawie do wyniszczenia ras. Taką wizję zwycięstwa II Wojny Światowej przez państwa Osi przedstawia nam Philip K. Dick w jednej z swych najistotniejszych powieści – „Człowieku z Wysokiego Zamku”.

Trzeba przyznać, że autorowi nie brakowało wyobraźni, jeśli chodzi o kreację alternatywnego świata. Dick skrupulatnie opisuje wpływy, jakie dwa zwycięskie mocarstwa – Japonia i Niemcy – wywierają na USA i resztę świata. Taoizm wraz z chińską księgą wróżebną, traktowaną jako niezawodne źródło porad, opanowały amerykańskie społeczeństwo, atmosfera ciągłego zagrożenia charakterystyczna dla państw Europy okupowanych podczas drugiej wojny światowej dotknęła również Stany, a polityczne intrygi należą do codzienności. W obliczu okupanta pojawiają się także masy oportunistów, pragnących przypodobać się przedstawicielom obcej kultury, nie potrafiąc jednocześnie jej dobrze zrozumieć.

W ciekawy sposób przedstawione są również stosunki między Niemcami a Japonią. Dwójka okupantów rywalizuje ze sobą na każdym polu, począwszy od machinacji politycznych i poszerzania wpływów, skończywszy na działaniach zbrojnych („Plan Dmuchawiec”), co w efekcie przypomina „zimną wojnę” odbitą w krzywym zwierciadle i stanowi jeden z najważniejszych wątków tekstu.

Powieści nie można jednak rozpatrywać jednoznacznie. Tytułowy Człowiek z Wysokiego Zamku, Hawthorne Abendsen, napisał bowiem książkę, w której to naziści przegrywają wojnę. Wątek ten przeplata się przez cały tekst, ostatecznie odpowiadając na pytanie, co jest prawdą, a co jedynie złudną fikcją. Autor prowadzi nietypową grę z czytelnikiem, w efekcie ten przez cały czas nie ma pewności, która z przedstawionych wizji jest realna.

Warto zwrócić uwagę na wielowątkowość książki. Dick ukazuje czytelnikowi wewnętrzne działania polityków na światowym szczeblu, historię powstania znienawidzonej przez nazistów powieści, motyw oportunistycznej postawy wobec narzucającej trendy i sposób myślenia, egzotycznej kultury czy nawet z pozoru nieistotne losy dwóch sprzedawców podrabianej biżuterii. Wszystko to przeplata się ze sobą, tworząc zgrabną mozaikę.

Interesująca, choć momentami nieco okrutna i bezpardonowa wizja świata po II Wojnie Światowej autorstwa Philipa K. Dicka miała prawdopodobnie największy wpływ na liczbę nagród, jaką powieść uzyskała. Choć nieco krótka i momentami poplątana, warto ją poznać – choćby ze względu na poruszenie kwestii okrucieństwa i głupoty nazizmu czy wpływu kultury okupanta podczas etapu postwojennego.