wtorek, 6 listopada 2012

Sławomir Mrożek – Trzy dłuższe historie

Piętnując śmiechem

Zwykle mam pewne obawy w związku z wydawnictwami starszych tekstów cenionych i popularnych obecnie pisarzy – poziom utworów bywa często niski, biorąc pod uwagę późniejsze książki tychże, a jedynym powodem, dla którego znalezione po latach nowele czy fragmenty powieści pojawiają się na rynku, jest kwestia zarobkowa. W przypadku najnowszego zbioru tekstów Sławomira Mrożka obawy okazały się jednak niepotrzebne – tym razem nie płacimy jedynie za nazwisko na okładce, lecz za ponad dwieście stron dobrej literatury.

Zbiór trzech (jak podpowiada tytuł) historii otwiera „Książeczka mułów”, która opowiada o zmaganiach głównego bohatera z uciążliwymi i niereformowalnymi przykładami obywateli, starającymi się na każdym kroku usprawiedliwiać swoje naganne zachowanie w infantylny sposób. Narrator analizuje kilka przykładowych irytujących zachowań, jak podkradanie sztućców z lokali czy deptanie świeżo zasadzonego trawnika, zwracając uwagę na schematyczność reakcji tytułowych „mułów” w momencie zwrócenia im uwagi. Autor rozprawia się w ten sposób z popularnym modelem myślenia, sugerującym, iż jeżeli dany przedmiot czy też miejsce nie należy do nikogo, można je traktować jak swoje pod warunkiem oczywiście, że za tego typu zachowanie nie poniosą żadnych konsekwencji. Tak oto otrzymujemy definicję „muła ostrego”.

Kolejny tekst to krótka nowelka, stanowiąca list ojca do syna. Senior, sięgając czasów swojej wczesnej młodości, kiedy to postanowił raz na zawsze rozprawić się z brakiem jakiegokolwiek doświadczenia seksualnego, opowiada dorosłemu już potomkowi, co tak naprawdę warunkowało jego życiowe wybory. Tekst, mimo iż również utrzymany jest w zabawnej konwencji, w ostatecznym rozrachunku wypada najpoważniej ze wszystkich trzech. Na przykładzie autora listu Mrożek zwraca uwagę na zbyt zapalczywą ambicję i wiarę w stworzone przez siebie samego idee, które – mimo iż często bywają negatywne w skutkach – wielu ślepo pielęgnuje, nie poddając pod wątpliwość i nie zastanawiając się nad tym, czy tak naprawdę dają one spełnienie. Analogicznie można dostrzec nawiązanie do poddawania się cudzej, często nawet fachowej opinii – w momencie oceniania danego dzieła (czymkolwiek by one nie było) człowiek niejednokrotnie sugeruje się utartymi wartościami, nie potrafiąc przyjrzeć się mu bez jakichkolwiek kanonów oceniania.

Wieńcząca zbiór „Moniza Clavier” to z kolei prześmieszna satyra, przedstawiająca losy Polaka na obczyźnie. Bohater i narrator zarazem spotyka piękną i popularną aktorkę, po czym zaczyna starać się o jej względy. By zrobić na niej wrażenie unika jednak tematu swego pochodzenia i podaje się za kogoś innego, co rodzi szereg niezwykle zabawnych sytuacji, piętnujących kompleksy naszych rodaków na tle mieszkańców zachodniej Europy.

Elementem łączącym wszystkie trzy teksty jest przede wszystkim prześmiewczość, ironia i dystans do opisywanych wydarzeń. Mrożek pisze o kwestiach miejscami mniej, miejscami bardziej poważnych, puszczając jednak na każdym kroku oko do czytelnika. W ten sposób otrzymujemy arcyzabawną formę ironicznej gry z odbiorcą, a jednocześnie mamy okazję zastanowić się nad kilkoma istotnymi zjawiskami, które – choć uwagę pisarza zwróciły wiele lat temu – nadal często pozostają aktualne.

Pierwotnie publikowane w serwisie Lubimy czytać.