poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Jacek Piekara – Szubienicznik

Sherlock Holmes w żupanie
 
Jacek Piekara nie stroni od literackiego flirtu z różnymi epokami historycznymi – w słynnym cyklu o Mordimerze Madderdinie spotkaliśmy się z Europą w dobie renesansu, akcja opowiadania Mój przyjaciel Kaligula toczy się w starożytnym Rzymie, do którego pisarz planuje zresztą powrócić w długo zapowiadanym Rzeźniku z Nazaretu; natomiast Charakternik osadzony został w realiach Polski XVII wieku. Jak widać, polska szlachta jest tematem na tyle interesującym, iż autor postanowił poświęcić jej kolejną książkę – Szubienicznik to historia rozgrywająca się za czasów panowania Jana III Sobieskiego.
 
Podstarosta Jacek Zaremba przybywa na dwór przyjaciela swego zmarłego ojca, stolnika Hieronima Ligęzy, by odkryć przyczynę tajemniczej wizyty kilku szlachciców. Jak się okazuje, każdy z obecnych pojawił się na zaproszenie, które rzekomo zostało napisane przez samego stolnika. A w celu wyjaśnienia sprawy Jacek Zaremba wraz z Hieronimem przysłuchują się kolejnym historiom gości, próbując odgadnąć prawdziwy powód zagadkowych odwiedzin.
 
Szubienicznik to wielowątkowa powieść szkatułkowa. O ile główny wątek, stanowiący prywatne dochodzenie dwóch szlachciców, jest bardzo statyczny i prawie pozbawiony akcji, o tyle przedstawione przez kolejnych zaproszonych trzy historie są bardzo dynamiczne. Podczas każdej z nich dzieje się naprawdę sporo, pojawia się wiele zaskakujących zwrotów akcji, a występujący w opowieściach bohaterowie wydają się dużo bardziej interesujący niż niezbyt oryginalne kreacje Jacka Zaremby czy strapionego problemami stolnika, będących niczym więcej jak tylko książkowym przykładem zachowań polskiej szlachty XVII wieku.
 
Trudno rzec coś więcej o zakończeniu, gdyż – jak się niespodziewanie okazuje – powieść stanowi pierwszy tom nieokreślonego cyklu. Wydarzenia więc nagle się urywają; na dodatek zastosowany przez Piekarę cliffhanger jest nad wyraz irytujący, gdyż pojawia się w momencie, gdy czytelnik wreszcie ma szansę dowiedzieć się trochę więcej o całej historii. Brak wcześniejszych informacji, jakoby Szubienicznik miał mieć kontynuację, również wydaje się tanim zabiegiem marketingowym – czytelnicy liczący na finał na ostatniej stronie przekonują się, że to jeszcze nie koniec, a żeby poznać dalsze losy bohaterów, muszą nie dość, że czekać, to jeszcze ponownie sięgnąć po portfele. 
 
Pomijając kwestie związane z konstrukcją fabuły i podziałem na tomy, uwagę należy zwrócić na świetnie zarysowany obraz Polski XVII wieku. Piekara, podobnie jak w poprzedniej powieści sięgającej czasów Polski sarmatów, dosyć dokładnie pisze o zwyczajach polskiej szlachty, jej sposobie bycia, mówienia i postrzegania świata. Nie sposób nie zauważyć typowego dla pisarza ironicznego spojrzenia na szereg ludzkich zachowań – począwszy od najbardziej trywialnych jak alkoholizm, obżarstwo czy pozorny zapał do walki, skończywszy na wszechobecnej megalomanii, wynikającej z sarmackiego przekonania o wyższości narodu polskiego nad pozostałymi. Charakterystyczne choćby dla Cyklu Inkwizytorskiego poczucie humoru (niejednokrotnie zabarwionego na czarno) towarzyszy autorowi również tutaj, dzięki czemu książkę czyta się szybko, a nawet najbardziej nużące momenty poszczególnych opowieści ratują zabawne komentarze i sytuacje.
 
Szubienicznik to pozycja idealna przede wszystkim dla tych, którzy odczuwali przyjemność z obcowania z wcześniejszą wycieczką Jacka Piekary w przeszłość, do sarmackiej Polski. Tym razem jednak trzeba nastawić się na połączenie kryminału z elementami powieści historycznej oraz uzbroić się w cierpliwość, gdyż póki co nie ma informacji odnośnie tego, ile tomów może liczyć nowy cykl i kiedy zostaną one wydane.
 
Recenzja pierwotnie publikowana w serwisie Gildia.pl.