Z kamerą wśród Polaków
Krytyka ery
konsumpcji poszerza się o coraz to nowsze formy. Jakiś czas temu publicystyce o
charakterze krytycznym sensu stricto
zaczęła towarzyszyć krytyka beletrystyczna, która prezentowała problem w nieco
mniej naukowej formie, tym samym popularyzując dyskurs. W ślad za powieściami
szybko poszła poezja oraz – jak się okazuje – także reportaż. Dysfornia.
Przypadki mieszczan polskich autorstwa Marcina Kołodziejczyka to zbiór piętnastu tekstów, utrzymanych
w formie luźno rozumianego reportażu, poświęcony kondycji społecznej Polaków
oraz największym przywarom współczesnego człowieka.
Autor tekstów
analizuje społeczeństwo pod każdym możliwym kątem, dzięki czemu obraz przedstawiony
w Dysforii… jest przekrojowy i
wiarygodny – mamy okazje przyjrzeć się poczynaniom nowobogackich przyjezdnych
(tak zwanych „słoików”), rozwijających swoje skrzydła w stolicy i innych
większych miastach; spokojnemu życiu zubożałych Warszawiaków, znających miasto
od pokoleń, czy choćby kolacji świątecznej wystawianej przez typową polską
rodzinę, gdzie lejąca się litrami hipokryzja zakąszana jest obłudą i
nienawiścią.
Wielowymiarowość
to główny atut tekstów Kołodziejczyka. Autor, ukazując rozmaite grupy społeczne
i analizując ich zachowania pod kątem podobnego problemu, wydaje się
bezstronny, gdyż sięga sedna sprawy, nie wskazując jednocześnie grupy, która
byłaby za istnienie danego problemu bardziej lub mniej odpowiedzialna. Co
więcej, krytyka konsumpcjonizmu oraz współczesnych trenów jest w Dysforii…wyjątkowa ze względu na fakt,
iż autor przedstawia rzeczone zjawiska, zapewniając im jednocześnie szerokie
tło środowiskowe. Dzięki temu kwestie interesujące autora zostają głębione dużo
bardziej, gdyż o ile przykładowo problem konsumpcjonizmu w skali światowej ma
jakiś mglisty obraz, o tyle wyraźnie jesteśmy w stanie dostrzec i zrozumieć
intencje trzydziestoletniej Kasi, która pracując dla jednej z warszawskich
korporacji boryka się z problemami typowymi dla współczesnych yuppie.
Zbiór
Kołodziejczyka jest bliższy rzeczywistości niż jakakolwiek inna polska powieść
poświęcona podobnym problemom głównie ze względu na fakt, iż autor Dysforii… – w przeciwieństwie do choćby
Doroty Masłowskiej czy Karpowicza – nie stara się naśladować sposobu, w jaki z
dyskursem radzi sobie literatura zachodnioeuropejska czy amerykańska. Zamiast
tego Kołodziejczyk używa najprostszego reportażowego chwytu – przedstawia
rzeczywistość taką, jaka jest, jednocześnie jednak od czasu do czasu wskazuje miejsca,
na które czytelnik powinien zwrócić szczególna uwagę. Dzięki temu dostrzegamy
poszczególne problemy, jednakże w sposób, który nie zniekształca obrazu
rzeczywistości.
Autor zdaje się
rozumieć doskonale nie tyle nawet problemy współczesności co po prostu Polskę.
Polskę o różnych obliczach – zarówno tych zarumienionych, przepitych i
pomarszczonych, jak i zadbanych, pielęgnowanych za pomocą drogiego peelingu, spoglądających w przyszłość z
fałszywym uśmiechem, mającym świadczyć o wątpliwym sukcesie. Dlatego też po Dysforię. Przypadki mieszczan polskich sięgnąć
zdecydowanie warto – jedni zobaczą w niej lustrzane odbicie siebie, inni
wnikliwą, nieco zgorzkniałą analizę współczesnej Polski.