poniedziałek, 4 czerwca 2012

Michel Houellebecq – Cząstki elementarne


Marność nad marnościami, wszystko marność…

Bywają dzieła, które po przeczytaniu otwierają horyzonty i wyciągają czytelnika z bagna dotychczasowej nieświadomości. Bywają teksty, pod których wpływem niezachwiany do danej pory światopogląd może runąć, a postrzeganie pojęć takich jak szczęście czy sens życia ulec zmianie od sto sześćdziesiąt stopni. Bywają pisarze, których poznanie zmienia wszystko raz na zawsze. Panie i Panowie, przedstawiam Michela Houellebecqa.

„Cząstki elementarne” to opowiadana z perspektywy przyszłości historia dwójki przyrodnich braci, dorastających na przestrzeni lat siedemdziesiątych XX wieku. Wychowujące się z dala od rodziców i siebie rodzeństwo z biegiem lat jest świadkiem zmian kulturowych i obyczajowych, związanych z wpływem przemian w amerykańskiej mentalności i głośnej „rewolucji seksualnej”, mającej miejsce na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Autor zwraca uwagę na podatność europejskiego społeczeństwa na zachodnie trendy. Zmiany te ukazuje jednak bardziej jako destruktywne niż budujące, szczególnie biorąc pod uwagę coraz luźniejsze postrzeganie relacji seksualnych i stałych związków.

W takich to czasach wychowują się Michel, biolog molekularny, i Bruno, którzy – mimo zgody co do braku sensu życia – reprezentują skraje odmienne typy zachowania. Pierwszy postrzega świat głównie z perspektywy nauki, wskutek czego prowadzi dużo bardziej ascetyczny tryb życia w porównaniu do swojego brata, przeżywając każdą chwilę ze sporym dystansem do świata. Nie brakuje zatem masy analiz dotyczących niesamowicie szerokiego spektrum tematów: od religii (a w zasadzie jej mamiącego wpływu oraz wątpliwej autentyczności, coraz bardziej podkopywanej przez postęp naukowy), poprzez egzystencjonalną pustkę, istotę śmierci, skończywszy wreszcie na braku wiary w istnienie szczęścia.

Po drugiej stronie mamy Bruno, którego historia wydaje się dużo bogatsza i bardziej szczegółowa. Wpędzony w młodości w kompleksy, dotyczące własnego ciała, słabego charakteru i – przede wszystkim – kulejących relacji z kobietami, z czasem przeradza się w seksoholika, utożsamiającego jedynie fizyczną rozkosz z namiastką radości, jaką może dać życie. Wraz z nim poznamy kulisy rozwijającej się prężnie w ówczesnych latach seksturystyki, otrzymując wgląd na masę dewiacji i nietypowych, niekiedy wręcz chorych relacji, łączących bohatera z kolejnymi partnerkami. W pewnym momencie nawet kariera nauczyciela akademickiego, literackie próby i zapał zostają przysłonięte niezaspokojonym pragnieniem coraz to nowszych wrażeń, będącym dla bohatera zarówno ratunkiem od nieznośnej rzeczywistości, jak i przekleństwem i przyczyną zguby.


Koledzy z pracy, te seminaria tematyczne, kształcenie młodych ludzi w duchu humanizmu, otwarcie na inne kultury… wszystko to nie miało teraz najmniejszego znaczenia. Christiane obciągała mu laskę i opiekowała się nim, gdy był chory; to Christiane była ważna. [1]


Ciężko obecnie o większego nihilistę niż Houellebecq. Nie oszczędza nikogo i niczego, ostatecznie pozostawiając czytelnika bez jakichkolwiek odpowiedzi, dotyczących sensu egzystencji. Autor między innymi wyśmiewa uciekanie się do religii, dającej poczucie bezpieczeństwa; krytykuje ruchy kulturowe spopularyzowane w latach siedemdziesiątych, takie jak hipisi czy rozmaite sekty, propagujące bezsensowną przemoc; zarzuca Janowi Pawłowi II staroświeckie poglądy, a przede wszystkim potępia liberalne ustosunkowanie się do świata, ukazane – podobnie jak potrzeba wiary – jako zbyt łatwą drogę ucieczki. Seks również okazuje się nie być lekarstwem na cokolwiek, co widać na przykładzie zmęczonego ostatecznie życiem i ciągłym poszukiwaniem wrażeń Bruna.

O „Cząstkach elementarnych” można by napisać dużo więcej. Odrzucający praktycznie wszystko pisarz dał światu powieść, która pozostawia sporej wielkości mentalną bliznę, uświadamiając w brutalny sposób egzystencjonalną pustkę dzisiejszego świata i jednocześnie nie podając żadnych rozwiązań na ten stan rzeczy. Mistrzowska powieść, której wpływ  musicie wziąć jednak na własną odpowiedzialność.



Niedawno dowiedziałem się o ekranizacji. Nie miałem jeszcze okazji obejrzeć, ale – z tego co słyszałem – nie oddaje w pełni ducha powieści francuskiego pisarza. W każdym razie tradycyjnie już wrzucam poniżej trailer dla zainteresowanych.


[1] Houellebecq M.: Cząstki elementarne, wyd. W.A.B. 2003, S: 277.

3 komentarze:

  1. Świetna recenzja! Już pierwszymi zdaniami zaciekawiłeś mnie na tyle, że chętnie pobiegłabym do biblioteki i wyszukałabym tę książkę. A później jest już tylko lepiej ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło słyszeć :) Wycieczka do biblioteki jest w tym przypadku jak najbardziej odpowiednia :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie się zapoznam, zapowiada się naprawdę świetnie.

    OdpowiedzUsuń