Zwykle mam pewne obawy w związku z wydawnictwami starszych tekstów
cenionych i popularnych obecnie pisarzy – poziom utworów bywa często
niski, biorąc pod uwagę późniejsze książki tychże, a jedynym powodem,
dla którego znalezione po latach nowele czy fragmenty powieści pojawiają
się na rynku, jest kwestia zarobkowa. W przypadku najnowszego zbioru
tekstów Sławomira Mrożka obawy okazały się jednak niepotrzebne – tym
razem nie płacimy jedynie za nazwisko na okładce, lecz za ponad dwieście
stron dobrej literatury.
Zbiór trzech (jak podpowiada tytuł) historii otwiera „Książeczka
mułów”, która opowiada o zmaganiach głównego bohatera z uciążliwymi i
niereformowalnymi przykładami obywateli, starającymi się na każdym kroku
usprawiedliwiać swoje naganne zachowanie w infantylny sposób. Narrator
analizuje kilka przykładowych irytujących zachowań, jak podkradanie
sztućców z lokali czy deptanie świeżo zasadzonego trawnika, zwracając
uwagę na schematyczność reakcji tytułowych „mułów” w momencie zwrócenia
im uwagi. Autor rozprawia się w ten sposób z popularnym modelem
myślenia, sugerującym, iż jeżeli dany przedmiot czy też miejsce nie
należy do nikogo, można je traktować jak swoje pod warunkiem oczywiście,
że za tego typu zachowanie nie poniosą żadnych konsekwencji. Tak oto
otrzymujemy definicję „muła ostrego”.
Kolejny tekst to krótka nowelka, stanowiąca list ojca do syna.
Senior, sięgając czasów swojej wczesnej młodości, kiedy to postanowił
raz na zawsze rozprawić się z brakiem jakiegokolwiek doświadczenia
seksualnego, opowiada dorosłemu już potomkowi, co tak naprawdę
warunkowało jego życiowe wybory. Tekst, mimo iż również utrzymany jest w
zabawnej konwencji, w ostatecznym rozrachunku wypada najpoważniej ze
wszystkich trzech. Na przykładzie autora listu Mrożek zwraca uwagę na
zbyt zapalczywą ambicję i wiarę w stworzone przez siebie samego idee,
które – mimo iż często bywają negatywne w skutkach – wielu ślepo
pielęgnuje, nie poddając pod wątpliwość i nie zastanawiając się nad tym,
czy tak naprawdę dają one spełnienie. Analogicznie można dostrzec
nawiązanie do poddawania się cudzej, często nawet fachowej opinii – w
momencie oceniania danego dzieła (czymkolwiek by one nie było) człowiek
niejednokrotnie sugeruje się utartymi wartościami, nie potrafiąc
przyjrzeć się mu bez jakichkolwiek kanonów oceniania.
Wieńcząca zbiór „Moniza Clavier” to z kolei prześmieszna satyra,
przedstawiająca losy Polaka na obczyźnie. Bohater i narrator zarazem
spotyka piękną i popularną aktorkę, po czym zaczyna starać się o jej
względy. By zrobić na niej wrażenie unika jednak tematu swego
pochodzenia i podaje się za kogoś innego, co rodzi szereg niezwykle
zabawnych sytuacji, piętnujących kompleksy naszych rodaków na tle
mieszkańców zachodniej Europy.
Elementem łączącym wszystkie trzy teksty jest przede wszystkim
prześmiewczość, ironia i dystans do opisywanych wydarzeń. Mrożek pisze o
kwestiach miejscami mniej, miejscami bardziej poważnych, puszczając
jednak na każdym kroku oko do czytelnika. W ten sposób otrzymujemy
arcyzabawną formę ironicznej gry z odbiorcą, a jednocześnie mamy okazję
zastanowić się nad kilkoma istotnymi zjawiskami, które – choć uwagę
pisarza zwróciły wiele lat temu – nadal często pozostają aktualne.
Pierwotnie publikowane w serwisie Lubimy czytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz