wtorek, 17 stycznia 2012

Zygmunt Miłoszewski – Uwikłanie

Warto zostać uwikłanym

Wydana po raz pierwszy w 2007 roku powieść Zygmunta Miłoszewskiego "Uwikłanie" odbiła się szerokim echem zarówno w kraju, jak i za granicą, zbierając wszędzie bardzo wiele pozytywnych komentarzy. Niedawno ukazała się również filmowa adaptacja kryminału, która przyniosła mu dodatkowy rozgłos i świetną okazję do kolejnego wydania. Co przesądziło o niewątpliwym sukcesie książki?

Pozytywnych elementów jest wiele, a jednym z nich jest elektryzująca fabuła, która rozpoczyna się, jak na ten gatunek, wręcz banalnie – odkryciem zwłok, ale szybko nabiera złożoności. Henryk Telak, jeden z pacjentów pewnego znanego psychiatry, zostaje znaleziony martwy. Sprawę morderstwa, o którym świadczy choćby rożen wbity głęboko w oko ofiary, bada prokurator, Teodor Szacki. Jedyny trop to tajemnicza terapia ustawień, której denat poddawał się na kilka miesięcy przed śmiercią, polegająca na odgrywaniu przez uczestników sesji poszczególnych członków rodziny i otoczenia badanego. Czy wytworzone w ten sposób emocje mogłyby pchnąć do zbrodni którąś z osób biorących udział w eksperymencie? W zalewie pytań śledztwo prowadzone przez Szackiego komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, iż rozpracowywana zbrodnia może mieć związek z zabójstwem popełnionym przed osiemnastoma laty.

Autor prowadzi akcję po mistrzowsku, łącząc zgrabnie główny wątek z pobocznymi śledztwami oraz osobistymi historiami, dzięki czemu całość jest różnorodna, a czytelnik nie czuje się znudzony nawet przez chwilę. Dzięki suspensowi zakończenie sprawia mocne wrażenie, docenić też trzeba drobiazgowe zobrazowanie przebiegu dedukcji głównego bohatera – dokładność jego końcowej wypowiedzi sprawia wrażenie wręcz wzorowanej na tych z powieści o Herkulesie Poirot. Tłumacząc, w jaki sposób doszedł do sedna zagadki, bohater łączy szczątkowe ilości zawartych w tekście informacji z faktami niedostępnymi czytelnikowi, potęgując jego zaskoczenie.

Największym atutem "Uwikłania" pozostaje jednak postać głównego bohatera, bez której powieść pozostałaby jedynie przeciętnym, niezapadającym na dłużej w pamięć kryminałem. Teodor Szacki to zwyczajny trzydziestopięciolatek dzielący czas pomiędzy obowiązki w pracy a role ojca i męża, który próbuje ciągle polepszyć swoją sytuację finansową, ma mnóstwo zabawnych wad i problemów, własne poglądy i nadzieje na przyszłość. Czyni to postać bardzo autentyczną i głęboką, a także udowadnia, że protagonistą tego typu powieści nie zawsze musi być twardziel policjant, mający problemy z alkoholem i tego typu używkami.

Szacki to bohater emocjonalnie wypalony, zmęczony wielkomiejskim życiem i wieloletnim związkiem, łaknący przede wszystkim zmian. Z tego głównie powodu wdaje się w romans z dużo młodszą od siebie dziennikarką, co owocuje bardzo ciekawym i niezwykle wiarygodnym wątkiem miłosnym, będącym świetnym urozmaiceniem prowadzonego śledztwa, a nie jedynie nudnym zapychaczem. Na szczególną uwagę zasługują także relacje protagonisty z otoczeniem – czy to z wieloletnią żoną, córką, kolegą z pracy czy też nowo poznaną kochanką. Każda rozmowa sprawia wrażenie naturalnej, natomiast dialogi dotyczące śledztwa to błyskotliwe, cięte, przewrotne i zazwyczaj niepozbawione humoru wymiany zdań.

Autor pisze z dużą lekkością, umożliwiając odbiorcy łatwe zanurzenie się w meandrach wydarzeń. Dużo miejsca poświęca Warszawie, ale nie aż tak dużo, aby przysłoniło to kryminalną fabułę (co ma miejsce na przykład w "Złym" Leopolda Tyrmanda). Pisarz przedstawia po trochu wiele rozmaitych środowisk, dając jaśniejszy obraz miasta. Dodatkowo każdy rozdział rozpoczyna krótka nota prasowa, zawierająca podstawowe informacje z danego dnia, co sprawia, że stolica wręcz tętni własnym życiem i pozostaje interesującym tłem dla opisanych wydarzeń.

"Uwikłanie" to powieść w pełni zasługująca na swój rozgłos i pozyskane nagrody. Miłoszewski w świetny sposób połączył oryginalny pomysł na kryminalną intrygę z pasjonującymi i bardzo wiarygodnymi wątkami osobistymi, otrzymując w efekcie tekst na skalę międzynarodową. Pozostaje liczyć na równie wysoką formę w kolejnych tomach, a być może Teodor Szacki zostanie polskim Myronem Bolitarem czy Mikaelem Blomkvistem. Szanse są spore! 

Pierwotnie publikowane w serwisie POLTERGEIST.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam taką mieszankę kryminalno - psychologiczną, na pewno przeczytam!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń