poniedziałek, 23 stycznia 2012

George R. R. Martin – Gra o tron

Korona dla Martina 

Świetnym przykładem tego, jak bardzo filmowe adaptacje mogą wpłynąć na odbiór literackiej twórczości, jest Cormac Mccarthy, który przez większą część swego życia był znany tylko w niektórych kręgach. Po ekranizacji takich hitów jak „Droga” czy „To nie jest kraj dla starych ludzi”, zyskał szeroką popularność, a jego teksty są wznawiane nieprzerwanie. Podobnie sytuacja ma się z „Grą o tron” Martina – owszem, powieści w kręgach fantastów była znana od dłuższego czasu, ale dopiero serialowa interpretacja autorstwa HBO wywołała boom na twórczość amerykańskiego pisarza.

W przeciwieństwie do sporej liczby autorów fantasy, kojarzonych dość często z infantylnością, Martin serwuje czytelnikowi wizję surową, pozbawioną altruistycznych bohaterów, przewidywalnych decyzji i bajkowej atmosfery. Zamiast tego mamy obrazy przemocy, zdrady, kazirodztwa i wszechobecnej nieufności. Autor, jak sam przyznaje, konstruował swoje uniwersum wzorując się na XVII-wiecznej Anglii. Potwierdza to choćby podobny system feudalny, oparty na przyznawaniu ziem i tytułów, rozgrywająca się wówczas wojna domowa, a nawet podobieństwa nazwisk poszczególnych rodów. Dzięki temu tekst przypomina bardziej powieść historyczną niż fantastyczną, tym bardziej, że elementy tej drugiej, przynajmniej początkowo, pojawiają się w filigranowej postaci, najczęściej w formie opowieści o dawnych dziejach, uznawanych nawet przez bohaterów za niezbyt autentyczne. 

Historia opowiada o wydarzeniach związanych z machinacjami wokół królewskiego tronu Zachodnich Krain. Po tajemniczej śmierci Królewskiego Namiestnika obecny władca, Robert Baratheon, przybywa z wizytą do dawnego towarzysza broni, Eddarda Starka, obecnego pana północnej części Krain, oferując przyjacielowi świeżo zwolnione stanowisko. Ned, nie mając wyboru, godzi się z wolą króla i wyrusza wraz z jego świtą do stolicy, gdzie częściej niż przyjazną twarz spotyka zakamuflowanych wrogów, a intryga goni intrygę. 

Martin przedstawia wydarzenia z perspektywy kilku postaci, dając obraz różnych stron konfliktu – wspomnianych Starków, podstępnych Lannisterów czy rodzeństwa Targaryenów, wygnanych przed laty członków panującej wówczas rodziny, będących prawowitymi następcami tronu. Fabuła pełna jest skomplikowanych zwrotów akcji, praktycznie każdy rozdział natomiast posuwa rozwój wydarzeń do przodu, skutkiem czego pisarz uniknął niepotrzebnych zapychaczy, mimo iż powieść liczy prawie osiemset stron. Narracja z perspektywy kilku stronnictw ukazuje też, jak barwny i skomplikowany jest świat, stworzony przez Martina. Odmienne zwyczaje, motywacje i religie poszczególnych rodów, nietypowy sposób życia oraz obyczaje dzikich Dothraków, surowość członków strzegącej północnej część Królestwa Nocnej Straży – wszystko to jest zaledwie cząstką niezwykłego uniwersum, które z rozdziału na rozdział prezentuję się coraz okazalej.

O bohaterach również nie można powiedzieć złego słowa. Każdy jest na tyle charakterystyczny, że nie może być mowy o trudnościach w odróżnieniu ich od siebie. Począwszy od będącego w centrum pierwszego tomu Eddarda, poważnego i twardego władcy północy, poprzez niesfornego, nieco karykaturalnego i krzykliwego Króla, skończywszy na ich najmłodszych potomkach (nieokrzesanej Arayi czy aroganckim Joffrey’u) wszyscy prezentują się wyjątkowo ciekawie. Daleko im również do jednowymiarowości, tak więc nawet członek przedstawionego w złym świetle rodu Lannisterów, karzeł Tyrion, potrafi zdobyć się na gest przyjaźni, a ukazany początkowo pozytywnie syn protagonisty jest w stanie zapłonąć ogniem nienawiści.

„Gra o tron” to powieść wyjątkowa i obowiązkowa dla każdego, kto określa się mianem miłośnika fantasy. Każdy element opowiedzianej przez Martina historii stoi na najwyższym poziomie – postaci, fabuła, świat – na ich cześć można wyśpiewywać peany. Tę książkę trzeba przeczytać!

4 komentarze:

  1. Zdeklarowaną miłośniczką fantasy co prawda nie jestem, ale przepadam za powieściami osadzonymi w historycznych realiach. Trzeba przyjrzeć się bliżej fenomenowi "Gry o tron":)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Gra o tron" jest cudowna! Czytałam jakieś trzy lata temu i chętnie bym odświeżyła, ale już od trzech miesięcy bezskutecznie szukam jej w bibliotekach :P

    OdpowiedzUsuń
  3. W bibliotekach o nią naprawdę ciężko - po serialu zrobił się straszny szum wokół Martina, a do książki milowe kolejki. Ja poszukuje kontynuacji; mam nadzieję, że zdążę przeczytać przed premierą drugiego sezonu serialu - wolę najpierw przeczytać, później obejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam się, że nie czytałam ani nie oglądałam, ale egzemplarz papierowy stoi już na półce ;) Obejrzę dopiero po przeczytaniu całej serii.

    OdpowiedzUsuń