niedziela, 11 marca 2012

Ramsey Campbell – Zły wpływ

Strach się bać

Queenie, głowa rodziny Faraday, umiera, a wraz z nią pochowana zostaje niechęć, jaką reszta członków familii darzyła krewną ze względu na jej megalomanię i wścibskość. Niedługo potem Rowan, ośmioletnia wnuczka zmarłej, spotyka niejaką Vicky, rówieśniczkę, która wydaje się być uosobieniem cech babki. Wpływ nowo poznanej przyjaciółki szybko okazuje się zgubny, zarówno dla dziewczynki, jak i całego jej otoczenia.

Tak od strony fabularnej przedstawia się "Zły wpływ", powieść Ramseya Campbella, popularnego brytyjskiego autora horrorów. Popularność nie zawsze jednak idzie w parze z dobrą literaturą, czego świetnym przykładem jest omawiany tekst. Wykorzystywany setki razy motyw ducha próbującego ingerować zza grobu w losy żywych razi od pierwszych stron wtórnością, podobnie jak idea odrodzenia się zmarłego w ciele dziecka. Pozostaje więc liczyć na koło ratunkowe w postaci interesującego rozwoju wydarzeń, jednakże i ten aspekt szybko okazuje się jeszcze bardziej pogrążać poziom tekstu. Historia jest przewidywalna na każdym etapie, a kolejne epizody nie przynoszą żadnego przełomu, przez co szybko nudzą i opóźniają brnięcie przez następne, mało interesujące rozdziały.

Schematyczna i niezbyt porywająca opowieść przedstawiona jest z perspektywy równie nudnych postaci. Autor najwyraźniej starał się oddać atmosferę życia rodzinnego, jednakże poszczególni bohaterowie sprawiają wrażenie chodzących stereotypów. Głowa rodziny, Derek, jest elektrykiem i – jak na każdego pracującego fizycznie mężczyznę przystało – problemy finansowe i zawodowe próbuje załagodzić alkoholem, starając się przy tym utrzymać wizerunek opiekuńczego ojca i kochającego męża. Alison to prywatnie wzorowa matka, w pracy natomiast niezwykle czuła pielęgniarka, troszcząca się wręcz wzorowo o swoich podopiecznych. Ukoronowaniem tego niezwykle oryginalnego drzewa genealogicznego jest wspomniana Rowan, przeciętna, naiwna ośmiolatka. Żaden z bohaterów nie pozostaje w pamięci na dłużej niż kilka chwil, nawet lekceważona przez członów rodziny Queenie, która nie dostarcza zresztą zbyt wielu powodów, by jej nienawidzić. Do tego dochodzą niezwykle sztywne dialogi – czytając, z łatwością można przewidzieć kolejne odpowiedzi rozmówców, ich ton natomiast wydaje się na siłę ugrzeczniony. W efekcie zarówno cała rodzina Faraday, jak i panujące wśród jej członków relacje wypadają blado i niezbyt autentycznie.

Największym minusem jest jednak brak jakiejkolwiek atmosfery świadczącej o tym, iż czytany tekst jest horrorem. Autor zarzeka się, że jego celem było stworzenie typowej ghost story inspirowanej Egzorcystą Williama Friedkina, jednak ostatecznie powieść nie jest w stanie wywołać nawet gęsiej skórki, mimo że pisarz próbował podbudować klimat umiejscawiając poszczególne epizody między innymi na cmentarzu czy w opuszczonych miejskich zaułkach. Można odnieść wrażenie, że mamy przed sobą kiepskiej jakości powieść obyczajową, skojarzenie z takimi nazwiskami jak King czy Herbert nasuwa się natomiast jako ostatnie.

"Zły wpływ" to naprawdę kiepskiej jakości horror. Tekst jest w stanie znudzić już po kilku stronach, a czym dalej brniemy, tym głośniejszy jest koncert wtórności serwowanej przez Campbella. Styl autora również w najmniejszym stopniu nie ratuje powieści – jest co najwyżej przeciętny, a niepokojąco wysoka ilość powtórzeń jedynie pogłębia negatywne wrażenie. Ciężko znaleźć choć jeden element, który byłby w stanie obronić tę powieść.

Pierwotnie publikowane w serwisie POLTERGEIST.

2 komentarze: