Chuck Palahniuk pozostaje jednym z najbardziej oryginalnych, na każdym
kroku unikających schematu współczesnych amerykańskich pisarzy. Prawie
każda kolejna jego powieść, mimo że problematycznie zbliżona do reszty
twórczości, napisana jest w inny sposób. Czy to wizje
niepodejrzewającego swej choroby schizofrenika („Fight club”), pamiętnik
popadającej w depresję lekomanki („Dziennik”) czy przeplatane
wspomnienia, przypominające budową katalog mody („Niewidzialne
potwory”), efekt jest zawsze taki sam – kolejna świetna powieść. Czym
nieszablonowy Amerykanin przykuje naszą uwagę podczas lektury „Ranta”?
Przede wszystkim – po raz kolejny już – samą formą powieści. Autor
zdecydował się na niezwykle odważny zabieg – tekst pozbawiony jest
jednakowej, ciągłej narracji; zamiast tego składa się z wypowiedzi
ludzi, którzy na pewnym etapie życia mieli styczność z tytułowym
bohaterem. Jak się więc można domyślić, będziemy bazować na
wypowiedziach jego rodziców, przyjaciół z dzieciństwa, znajomych
poznanych w wielkim mieście czy przypadkowych, niewiele znaczących osób.
W parze z tego typu sposobem przedstawiania wydarzeń idzie zmienny styl
– każda z wypowiedzi dostosowana jest do swego autora, co już samo w
sobie wydaje się pisarskim wyzwaniem, szczególnie jeśli mają brzmieć
autentycznie. Kolejnym atutem formy ustnej relacji jest jej
enigmatyczność – wydarzenia nie są przedstawiane w sposób jasny, a ich
zrozumienie wymaga skupienia się i scalania poszczególnych fragmentów,
przypominających stanowiącą niemałe wyzwanie układankę. Dopiero po
zakończeniu lektury – biorąc pod uwagę, że śledziliśmy ją uważnie –
możemy zrozumieć wszystkie wątki. Tego typu rozwiązanie gwarantuje
czytelnikowi po pierwsze nieopisaną satysfakcję – w końcu bierzemy
udział w swego rodzaju rozgrywce – po drugie zaskoczenie: finał powieści
i ostatnie wyjaśnienia potrafią wgnieść w fotel. Warto dodać, że dla
ułatwienia w „Rancie” wydarzenia uporządkowane są chronologicznie. To
posunięcie, choć nieco nietypowe dla prozy Amerykanina, okazuje się
strzałem w dziesiątkę – w przeciwnym wypadku książka stanowiłaby szyfr
nie do rozwikłania.
„Rant” to pierwsza powieść, w której Palahniuk daje się ponieść
wyobraźni, tworząc antyutopijny obraz rzeczywistości. Ludzie żyjący w
epoce Ranta są w stanie zapisywać codzienne doznania i emocje, a
następnie sprzedawać je i odbierać za pomocą umieszczonego z tyłu głowy
portu. Skutkuje to alienacją społeczeństwa, które zamiast wyjść na
imprezę, wyjechać na narty czy oddać się narkotykowym transom w
rzeczywistości, po prostu włącza odpowiednie senseo (nagranie z
konkretnymi wrażeniami). Autor piętnuje rosnącą tendencję do dzielenia
się swoimi wrażeniami w zamian za pieniądze, zwraca także uwagę na
przemysł związany z szeroko rozumianą kulturą, który oferuje nam wytwory
coraz mniejszego kalibru.
Alternatywą dla tegoż świata są nocniacy, ludzie uważani przez
społeczeństwo za gorszych. Aktywność wykazują jedynie w nocy,
najczęściej biorąc udział w tak zwanym party crashingu –
niezwykle niebezpiecznej rozrywce, polegającej na wzajemnym taranowaniu i
rozbijaniu sobie samochodów. Osobą, która idealnie wpasowuje się w
towarzystwo nocników, okazuje się Rant, małomiasteczkowy przybysz, który
już na pierwszy rzut oka wydaje się kimś niezwykłym. Obdarzony
nieludzko wyczulonym węchem (dającym mu możliwość wyczuć choćby nawet za
wysoki poziom cholesterolu u kobiety, którą całuje) i odpornością na
jad nastolatek w krótkim czasie staje się legendą i jednocześnie
przyczyną potężnej epidemii wścieklizny, którą z premedytacją
rozpowszechnił poprzez stosunki płciowe czy zwyczajne obcowanie z
innymi.
Zjawisko party crashingu do złudzenia przypomina motyw klubu
walk z najgłośniejszej powieści pisarza. Podobny wydaje się cel jego
istnienia – oferowanie możliwości odczuwania emocji mocniejszych niż te,
które przeżywają zwykli zjadacze chleba, korzystający zazwyczaj w tego
typu przypadkach ze wspomnianych senseo. Co za tym idzie, party crasherzy
to odszczepieńcy, ludzie niebojący się ryzyka, dla których śmiercią
jest już miałkość egzystencji. Pojawia się więc charakterystyczny dla
twórczości Amerykanina motyw samozniszczenia, stanowiącego drogę do
wyzwolenia z oków hermetycznie zamkniętego społeczeństwa, skazanego na
miałkie, nudne i niestanowiące wyzwania życie.
Śmiało można rzec, że „Rant” to jedna z najlepszych powieści w dorobku
amerykańskiego pisarza, o ile nie najlepsza. Pieczołowicie dopracowana,
gruntowanie przemyślana i podana w formie literackich puzzli, których
poukładania życzę każdemu. Palahniuk, jak na Chucka przystało, kopie
wyobraźnię z nieopisaną siłą.
Pierwotnie publikowane w serwisie Gildia.pl.
wstyd się przyznać, ale nie znam twórczości Palahniuka i widzę, że wiele tracę :)
OdpowiedzUsuńTrzeba nadrobić :D
OdpowiedzUsuń