wtorek, 3 kwietnia 2012

Norman Mailer – Amerykańskie marzenie


A dream or a nightmare?

Krytyka społeczeństwa i dotykających go zmian to jedna z ulubionych dyscyplin sportowych amerykańskich pisarzy. Charles Bukowski nie szczędził nigdy krytyki wizerunkowi „przykładnego obywatela”, Hunter Thompson ciągle komentował zachodzące przemiany społeczne, Kerouac zwracał uwagę na coraz bardziej duszną mentalność, a dzisiejsze zmory konformizmu i konsumpcjonizmu są konsekwentnie opluwane przez autorów pokroju Chucka Palahniuka. Jak się okazuje, udziałem w tej jakże obleganej konkurencji zainteresowany był również swego czasu Norman Mailer, który – wykorzystując popularny etos amerykańskiego marzenia  – postanowił wyrzucić to, co leżało mu na sercu i na wątrobie.

W ten oto sposób powstało „Amerykańskie marzenie”. Sposobem krytyki powieść nasuwa skojarzenie ze wspomnianym wyżej autorem „Fight clubu”. Mailer, podobnie jak Palahniuk, piętnuje poszczególne zachowania, ukazując całą masę absurdów, którymi ocieka społeczeństwo ameryki lat 60. Ocena ta jest jednak dużo bardziej zagorzała i uzasadniona w wypadku autora „Nagich i martwych” z racji tego, że w młodości pisarz miał nieszczęście uczestniczyć w walkach na Pacyfiku podczas II wojny światowej. W wyniku tego jego spojrzenie jest pełne goryczy, przepełnione świadomością, że za ludzi, którymi obecnie gardzi, wielu oddawało życie lub zdrowie.

Bohaterem powieści jest Stefan Rojack, pół Żyd pół protestant, mogący uchodzić za alter ego autora, o czym świadczy choćby czynny udział w konflikcie, który odcisnął na jego życiu spore piętno. Podczas jednego ze spotkań z żoną, z którą od jakiegoś czasu bohater jest w separacji, w wyniku kłótni dusi kobietę i, by upozorować samobójstwo, wyrzuca jej zwłoki przez okno wprost pod pędzące samochody. Rozpoczyna się niewygodne dla Stefana śledztwo, ukazujące z etapu na etap coraz bardziej przegniły obraz środowiska wyższych sfer.

Pominąwszy nieco karykaturalną bójkę z żoną i niezbyt zgrabne upozorowanie samobójstwa, pierwszym, co rzuca się w oczy, jest cała masa erotycznych powiązań, dotykających otoczenie bohatera – zdrad, potajemnych związków czy układów, niekiedy tak skomplikowanych, że przyprawiają o ból głowy. Kolejną skazą jest brak zaufania i, wynikająca z niego, atmosfera wzajemnych podejrzeń, szpiegostwa i oskarżeń, budujących atmosferę oczekiwania na cios w plecy. Śmierć żony bohatera ma mniej więcej taki sam wpływ na przemilczane rodzinne sekrety, co letni deszcz na pojawianie się grzybów – po jej odejściu na jaw wychodzą tajemnice związane zarówno z irytującą Derbą (która swoją drogą wydaje się w pełni zasługiwać na śmierć),  jak i jej ojcem. Poraża wyrafinowanie przepełniające ich wzajemne relacje, szokuje brak empatii oraz masa skrywanych przez lata historii, ukazujących zepsucie najwyższej warstwy społecznej – zanik wartości, upadek moralności i brak sensu istnienia. W ostatecznym rozrachunku największym absurdem wydaje się fakt, iż bohater mający na koncie morderstwo żony – mało tego – czerpiący z niego pewną satysfakcję, okazuje się być najbardziej niewinnym ze wszystkich otaczających go postaci.

„Amerykańskie marzenie” to kolejny kopniak wymierzony w amerykańskie społeczeństwo, tym razem jednak mierzący w jego wyższe partie. Mailer okazuje się zawodnikiem równie gorliwym, co wymienieni we wstępie koledzy po fachu – kopie jednak nie tyle z siłą, co z rozwagą, łamiąc dotychczasowy obraz w newralgicznych punktach, tak, by ukazaną w krzywym zwierciadle prawdę nastawić na nowo. Choć początkowo zabieg ten przynosi ból, z czasem daje się dostrzec jego lecznicze działanie.

2 komentarze:

  1. Mailer strasznie mi podpadł w "Ewangelii według syna" i pewnie nie prędko do niego wrócę. Chociaż ten "kopniak wymierzony w amerykańskie społeczeństwo" brzmi kusząco:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ewangelii..." jeszcze nie miałem okazji czytać, ale już ostrzę sobie zęby na "Nagich i martwych" czy "Marilyn Monroe". :)

    OdpowiedzUsuń