niedziela, 18 grudnia 2011

Chuck Palahniuk - Potępieni

Piekło na Ziemi

Chuck Palahniuk powinien być wdzięczny swojej ojczyźnie. Brzmi nieco karykaturalnie, ale jeśliby przyjrzeć się bliżej, to właśnie krytyka amerykańskiej mentalności i sposobu życia przyniosła mu obecną pozycję, czyniąc jednym z najbardziej popularnych współczesnych pisarzy.

W „Potępionych” autor po raz kolejny znajduję okazję do piętnowania, wyśmiewania i opluwania amerykańskiego społeczeństwa – dostaje się między innymi szeroko rozumianemu konsumpcjonizmowi, uskutecznianej przez wszelakie korporacje polityce masowej, jankeskiej próżności, wynikającej z przesadnej troski o własne ciało, zaburzonemu systemowi wartości czy irracjonalnym poglądom. Krytyka ta ukazana jest w perspektywy Madison Spencer, pulchnej, lecz sympatycznej i inteligentnej trzynastolatki, która – pożegnawszy się z życiem na skutek przedawkowania marihuany – trafia do piekła, gdzie ma mnóstwo czasu na podsumowywanie swego dotychczasowego życia; porzuconego świata pełnego hipokryzji, pretensjonalności i plastikowych emocji rodem z taniego sitcomu. Jej wręcz dantejska wędrówka przez Piekło w poszukiwaniu Szatana przeplatana jest retrospekcjami, za pomocą których autor dokonuje wiwisekcji największych absurdów współczesnej Ameryki, dochodząc ostatecznie do wniosku, że śmierć – w obliczu obecnego stanu rzeczy – nie wydaje się najgorszym wyjściem.

Piekło Palahniuka przypomina wysypisko śmieci północnoamerykańskiego społeczeństwa. Jest to jednak wizja pozytywna, wręcz optymistyczna, gdyż notabene ukazuje śmierć jako drogę ku wybawieniu od brudu dzisiejszej cywilizacji, w dodatku w bardzo zabawny sposób. Pod płaszczykiem humory autor przemyca poważne pytania dotyczące sensu egzystencji, zarówno człowieka jako istoty, jak i jego ducha. Z drugiej strony pisarz nie mówi o niczym, o czym by do tej pory nie wspomniał – tego typu krytyka miała miejsce choćby w głośnym „Fight clubie”, „Niewidzialnych potworach” czy „Dzienniku”, co zaczyna powoli czynić autora nieco monotematycznym. Jeśli chodzi jednak o formę, wszystko jest w najlepszym (nie)porządku – szablonowość dla amerykańskiego pisarza nie istnieje, o czym świadczy choćby zarys fabuły tajże książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz