piątek, 23 grudnia 2011

Jerome D. Salinger – Buszujący w zbożu

W poszukiwaniu nowych autorytetów

Co by powstało z połączenia łobuzerskiego sznytu Tomka Sawyera z krytycznym spojrzeniem Henry’ego Chinasky’ego? Najlepszą odpowiedzią w tym przypadku jest „Buszujący w zbożu”, absolutny klasyk i jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści literatury amerykańskiej dwudziestego wieku.

Holden Caulfield, narrator i postać główna zarazem, znajduje się na życiowym zakręcie. Po tym, jak zostaje wyrzucony ze szkoły, wraca do rodzinnego Nowego Jorku. W strachu jednak przed reakcją rodziców na wieść o swych edukacyjnych dokonaniach (czy raczej ich braku), bohater unika spotkania z krewnymi, włócząc się bez celu po mieście i rozmyślając.

Powieść Salingera to przede wszystkim krytyczna ocena wielu aspektów życia w ówczesnym USA. Tekst, ustami bohatera, piętnuje między innymi obłudę i konformizm małomiasteczkowych środowisk, kondycję intelektualną społeczeństwa, przemysł i kulturę filmową czy system rozwoju, który nie ułatwia wyboru życiowej drogi i nie proponuje żadnych wiarygodnych dla młodych ludzi wartości; wiarygodnych, gdyż te propagowane przez większość (jak wiara Boga i tradycję) okazują się jedynie pustymi truizmami, nie przynoszącymi żadnych konkretnych odpowiedzi.

Tychże właśnie wskazówek potrzebuje szesnastoletni Holden, postać zagubiona, nie będącą w stanie zadecydować o swojej przyszłości, ani też stwierdzić jednoznacznie, co jest dobre a co złe. Jego bezcelowa wędrówka po mieście symbolizuje przeżywane bez określonego celu życie, nie dające satysfakcji, a trwonienie pieniędzy mijający bezpowrotnie, zmarnowany czas. Pod płaszczykiem niezbyt autentycznej, dorosłej postawy, zgorzknienia i nienawiści do całego świata, kryje się jednak ciągle zdezorientowany chłopiec, nie będący w stanie zamaskować do końca swojej wrażliwości. Chłopiec, któremu spokoju nie daje wątpliwy los kaczek podczas zimy, który wbrew pozorom nie jest jeszcze gotowy zmierzyć się ze swoją seksualnością, śmiercią bliskiego przyjaciela, ani rozłąką z rodzeństwem. Pełna wątpliwości, mocno subiektywna postawa Holdena jest zwiastunem nadchodzących zmian w mentalności ówczesnej Ameryki; reprezentuje pokolenie szukające głosu, będącego w stanie nakierować je na właściwą drogę, pomóc w obraniu życiowego celu.

Po przeczytaniu „Buszującego…” można odnieść wrażenie, że autor wyprzedził swe czasy o kilkadziesiąt lat, przewidując nieuchronne nadejście czegoś, co dziś szumnie nazywamy Generacją X. Między innymi dzięki temu właśnie powieść Salingera, choć pewnie już nie tak kontrowersyjna, jak kiedyś, nadal jest aktualna, być może nawet bardziej niż w latach pięćdziesiątych.

3 komentarze:

  1. To już kolejna recenzja, która zachęca mnie do jak najszybszego zapoznania się z tą pozycją:)
    Pozdrawiam świątecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto więc sobie zrobić prezent pod choinkę ;) Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze chciałam przeczytać tę książkę, po prostu wypada ją znać. I zawsze się z nią mijałam. Najwidoczniej należy w końcu się z nią zmierzyć.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń